Tytuł: Łowca czterech żywiołów
Autor: Agata Adamska
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 16.08.2016r.
Liczba stron: 336
Kategoria: fantastyka
Cykl: Legenda o Seantrze
Idąc na test zdolności magicznych, Aeryla Valnes jest przekonana, że okaże się, iż podobnie jak jej rodzice nie posiada żadnych predyspozycji. Jakiż szok przeżywa, gdy okazuje się, że ma niespotykane umiejętności panowania nad wszystkimi żywiołami.
Mam tyle różnych przemyśleń co do tej książki, że boję się co z tego wyjdzie. Jednak postaram się, żeby to wszystko wyszło w miarę sensownie.
Zacznę od świata wykreowanego przez panią Adamską. Mamy tu miasto, a właściwie cały świat, gdzie zwykli ludzie żyją obok magów, elfów i innych fantastycznych stworzeń. W pewnym momencie życia (zapewne w wieku 16 lat ale szczerze mówiąc, nie pamiętam dokładnie😂) nastolatkowie idą na test zdolności magicznych, gdzie dowiadują się, czy są niemagiczni, czy władają którymś z czterech żywiołów - wodą, ogniem, ziemią lub powietrzem. Jednym bądź kilkoma. Naprawdę podobał mi się zabieg połączenia świata magii ze światem zwykłych ludzi. Było to naprawdę ciekawe i oryginalne. Świat mogłabym ocenić z czystym sumieniem 10/10.
Przechodząc do bohaterów. Byli oni na pewno bardzo różnorodni, co jest plusem. Jednak cóż...niestety momentami naprawdę denerwujący i sztuczni (zwłaszcza główna bohaterka). Rzeczą, która tak strasznie denerwowała mnie przez całą książkę, była miłość Aeryli do starszego od siebie o jakieś 10 lat pracownika kancelarii jej ojca, który oczywiście nie odwzajemniał jej uczuć, tylko traktował jak młodszą siostrę. Okej, niech sobie jest w nim zakochana czy coś. Ale to było tak strasznie sztuczne i niewnoszące nic do historii, że szok. Miałam ochotę walnąć bohaterkę, kiedy 20. raz powtórzyła, że Garren jest "największą miłością jej życia".
Co do niepotrzebnych momentów to tak na szybko wspomnę o pewnej sytuacji (nie chcę dokładnie mówić o co chodzi, żeby nie zaspojlerować niczego), która zdarzyła się pod koniec książki. Chodzi tu o pewne uprowadzenie. Tak jak pisałam, uważam, że nie wnosi niczego specjalnego do fabuły. Jedynie sprawia, że kolejne wydarzenia, które po nim występują sprawiają wrażenie - po raz kolejny - sztucznych.
Co mi jeszcze przeszkadzało? Drobne błędy w druku - literówki, pojawił się jakiś błąd rzeczowy. Mnie osobiście takie rzeczy lekko denerwują, ale rozumiem, że w wydawnictwie pracują tylko ludzie i każdemu może zdarzyć się pomyłka. Kolejną rzeczą jest nawiązanie do Harry'ego Pottera. I nie chodzi mi tu o samo zainspirowanie się niektórymi rzeczami, ponieważ idąc tym śladem musiałbym tu też wspomnieć o Niezgodnej (test predyspozycji), lecz o niektóre kwestie, które według mnie były prawie że wyjęte z Harry'ego i wstawione do tej książki. Były to jednak pojedyncze sytuacje.
Samą książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Wydanie bardzo mi się podoba, chociaż spotkałam się z negatywnymi opiniami co do samego wydania "Łowcy". Język autorki jest prosty, jednak co mnie w nim denerwowało to wulgaryzmy, których było sporo. Ja osobiście nic nie mam do takiego słownictwa, ale nie pasuje mi ono do książki tego typu. W małych ilościach byłyby może znośne, ale pamiętajmy - co za dużo to niezdrowo.
Po mojej opinii można sądzić, że "Łowca czterech żywiołów" nie przypadł mi gustu. Z tą książką mam jednak bardzo dziwną sytuację, bo pomimo tak licznych zastrzeżeń podobała mi się! Na pewno sięgnę po 2. tom, gdzie mam nadzieję będzie zauważalny progres pisarki.
Liczba stron: 336
Kategoria: fantastyka
Cykl: Legenda o Seantrze
Idąc na test zdolności magicznych, Aeryla Valnes jest przekonana, że okaże się, iż podobnie jak jej rodzice nie posiada żadnych predyspozycji. Jakiż szok przeżywa, gdy okazuje się, że ma niespotykane umiejętności panowania nad wszystkimi żywiołami.
Mam tyle różnych przemyśleń co do tej książki, że boję się co z tego wyjdzie. Jednak postaram się, żeby to wszystko wyszło w miarę sensownie.
Zacznę od świata wykreowanego przez panią Adamską. Mamy tu miasto, a właściwie cały świat, gdzie zwykli ludzie żyją obok magów, elfów i innych fantastycznych stworzeń. W pewnym momencie życia (zapewne w wieku 16 lat ale szczerze mówiąc, nie pamiętam dokładnie😂) nastolatkowie idą na test zdolności magicznych, gdzie dowiadują się, czy są niemagiczni, czy władają którymś z czterech żywiołów - wodą, ogniem, ziemią lub powietrzem. Jednym bądź kilkoma. Naprawdę podobał mi się zabieg połączenia świata magii ze światem zwykłych ludzi. Było to naprawdę ciekawe i oryginalne. Świat mogłabym ocenić z czystym sumieniem 10/10.
Przechodząc do bohaterów. Byli oni na pewno bardzo różnorodni, co jest plusem. Jednak cóż...niestety momentami naprawdę denerwujący i sztuczni (zwłaszcza główna bohaterka). Rzeczą, która tak strasznie denerwowała mnie przez całą książkę, była miłość Aeryli do starszego od siebie o jakieś 10 lat pracownika kancelarii jej ojca, który oczywiście nie odwzajemniał jej uczuć, tylko traktował jak młodszą siostrę. Okej, niech sobie jest w nim zakochana czy coś. Ale to było tak strasznie sztuczne i niewnoszące nic do historii, że szok. Miałam ochotę walnąć bohaterkę, kiedy 20. raz powtórzyła, że Garren jest "największą miłością jej życia".
Co do niepotrzebnych momentów to tak na szybko wspomnę o pewnej sytuacji (nie chcę dokładnie mówić o co chodzi, żeby nie zaspojlerować niczego), która zdarzyła się pod koniec książki. Chodzi tu o pewne uprowadzenie. Tak jak pisałam, uważam, że nie wnosi niczego specjalnego do fabuły. Jedynie sprawia, że kolejne wydarzenia, które po nim występują sprawiają wrażenie - po raz kolejny - sztucznych.
Co mi jeszcze przeszkadzało? Drobne błędy w druku - literówki, pojawił się jakiś błąd rzeczowy. Mnie osobiście takie rzeczy lekko denerwują, ale rozumiem, że w wydawnictwie pracują tylko ludzie i każdemu może zdarzyć się pomyłka. Kolejną rzeczą jest nawiązanie do Harry'ego Pottera. I nie chodzi mi tu o samo zainspirowanie się niektórymi rzeczami, ponieważ idąc tym śladem musiałbym tu też wspomnieć o Niezgodnej (test predyspozycji), lecz o niektóre kwestie, które według mnie były prawie że wyjęte z Harry'ego i wstawione do tej książki. Były to jednak pojedyncze sytuacje.
Samą książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Wydanie bardzo mi się podoba, chociaż spotkałam się z negatywnymi opiniami co do samego wydania "Łowcy". Język autorki jest prosty, jednak co mnie w nim denerwowało to wulgaryzmy, których było sporo. Ja osobiście nic nie mam do takiego słownictwa, ale nie pasuje mi ono do książki tego typu. W małych ilościach byłyby może znośne, ale pamiętajmy - co za dużo to niezdrowo.
Po mojej opinii można sądzić, że "Łowca czterech żywiołów" nie przypadł mi gustu. Z tą książką mam jednak bardzo dziwną sytuację, bo pomimo tak licznych zastrzeżeń podobała mi się! Na pewno sięgnę po 2. tom, gdzie mam nadzieję będzie zauważalny progres pisarki.
Czytaliście tę książkę? Jaka jest Wasza opinia? A może dopiero planujecie po nią sięgnąć? Piszcie!
Zapowiada się całkiem ciekawie :) Może kiedyś sięgnę, jak będzie w bibliotece :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Myślę, że warto bo książka intrygująca ;)
UsuńHm, jeszcze nigdzie nie czytałam nawet lekkiej krytyki na tę książkę. Nadal się nad nią zastanawiam, choć ta "sztuczność" mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
Hmmm wiadomo są różne gusta ;)
UsuńJa jednak nie chciałam owijać w bawełnę i napisałam w 100% szczerą opinię:)
Brzmi ciekawie :) Może kiedyś sięgnę po ten tytuł ;) Pozdrawiam! Obserwuje bloga i zapraszam do siebie ♡ goszaczyta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! <3
UsuńLecę zajrzeć!
Kurczę, z jednej strony brzmi mega intrygująco a z drugiej te negatywy które wypisałas troszkę mnie zniechęcają. Myślę, że jeżeli nie będę miała nic lepszego do czytania a znajdę ja w bibliotece to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja ;)
http://mikilovebooks.blogspot.com/?m=1
Myśle, ze warto wlasnie poszukac w bibliotece, zeby wyrobic sobie wlasne zdanie😽
Usuńdziekuje!