czy można podświadomie szukać niepowiedzeń - nikola drozd

Tytuł: Czy można podświadomie szukać niepowodzeń
Autor: Nikola Drozd
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 12.02.2018
Liczba stron: 290
 Kategoria: literatura obyczajowa i romans

Młoda dziewczyna o artystycznej duszy i złamanym sercu próbuje uporać się z depresją. Nazywa się A... i przesiaduje na dziewiątym piętrze. Obserwując pomrok, przenika przez przestrzeń i przytacza historie ludzi, a później połykają ją jej własne uczucia i czuje się rozbita. Wszystko to opowiada fantastycznemu terapeucie Alexowi, który jest zarówno znanym psychiatrą, jak i szanowanym pisarzem. A… marzy o tym, żeby wydać książkę i ujrzeć jasność, pragnie otworzyć ludzkie serca i umysły na prawdziwe emocje, ale nieustannie zapomina, jak się nazywa… 

Niestety o tej książce nie mam do napisania niczego dobrego. Ciekawy opis i ładne wydanie to jedyne pozytywne aspekty tej książki.

Książkę można spokojnie przeczytać w jeden dzień - jest krótka, ma baaardzo krótkie rozdziały i jest lekka, jednak ja męczyłam ją dosyć długo. W między czasie przeczytałam jakoś 3 inne książki, bo naprawdę nie chciało mi się do niej wracać. A jak już to robiłam to zaczynając czytać autentycznie czułam takie znużenie i nie odczuwałam przyjemności z czytania jej. Myślałam "Ech, znowu to samo" i ciągle sprawdzałam ile stron zostało mi do końca. Gdyby nie fakt, że nawet jeśli książka mi się nie podoba, to i tak czytam ją do końca, odłożyłabym ją pewnie już po kilkudziesięciu pierwszych stronach.

"Historia" ta to tak naprawdę listy, zapiski dziewczyny cierpiącej na depresję, który w sumie w dużej mierze jest zbiorem randomowych stwierdzeń. W dodatku przez prawie 300 stron  miałam wrażenie, że czytam w kółko o tym samym. I okej wiem, że w momencie kiedy czytamy przemyślenia osoby z depresją, logiczne jest że będą one chaotyczne i no niezbyt wesołe, ale można by to przedstawić ciekawie i w dobry sposób. A tutaj to się niestety nie udało.

Książki tego typu powinny trafiać do nas, wywoływać emocje, chwytać nas za serce. Ta jedyne co wywołuje to zażenowanie (bohaterka fantazjuje o swoim terapeucie - serio...?) i nudę. 

Po każdym rozdziale są hmm.... nie wiem nawet jak  to nazwać. Chyba miały być to współczesne wiersze w stylu Rupi Kaur. W sumie ciężko mi jakoś je skomentować, bo jedyne co mi przychodzi do głowy to "porażka" i "kiepski żart". Dla mnie większość z nich to randomowe zdania czy słowa, które po napisaniu zostały wyrównane do środka, żeby chociaż sposobem zapisania przypominały poezję.

Kilka razy następuje przerwa od narracji pierwszoosobowej i pojawiają się krótkie opowiadania zupełnie niezwiązane z bohaterką. I uwaga - one akurat mi się podobały, bo wywoływały u mnie jakieś inne emocje niż znudzenie i zażenowanie. Jednak niestety nie mogę zaliczyć ich do plusów tej książki. Dlaczego? Dlatego że są w tej książce wciśnięte ni z gruszki ni z pietruszki. Same w sobie jak już pisałam są dobre, ale są kompletnie oderwane od treści książki. Wiem, że pokazują one złe strony ludzi/życia, a bohaterka mniej więcej na to na narzeka przez całą książkę, ale są źle wpasowane. Jakby wziąć ksiażkę i w losowych miejscach wstawić fragmenty z jakiejś innej.

Rzadko kiedy naprawdę nie podoba mi się jakaś książka i nie mam o niej nic pozytywnego do powiedzenia, ale jak widać tej się to udało. Przykro mi to stwierdzać, ale naprawdę odradzam Wam sięgania po nią, kiedy jest tyle innych, dobrych książek. 

Udostępnij ten post

2 komentarze :

  1. Dobrze, że nie planowałam po nią sięgać, choć okładka jest ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, ale niestety środek baaardzo zawodzi

      Usuń